Sporo wysiłku mięśni przy używaniu graficznego desktopu idzie na machanie myszą przy przesuwaniu okien i zmienianiu ich rozmiaru. Okno edytora przesunąć na prawo i do góry, rozciągnąć do samego dołu i tak by zajmowało pół ekranu. Terminal w lewy dolny róg. Przeglądarka w lewy górny. Klient poczty na prawą połówkę drugiego wirtualnego desktopu. Itd... Ciągnij, puszczaj, ciągnij, puszczaj.
Kilka narzędzi - o których pod koniec - obiecuje radykalne rozwiązanie tego problemu, jednak kosztem drastycznej zmiany przyzwyczajeń. Jeszcze nie jestem gotowy. Dlatego ucieszyła mnie odkryta niedawno sztuczka bardzo ułatwiająca rozrzucanie okien przy normalnej pracy w Gnome.
Dalszy ciąg "Rozmieszczanie okien" »