Kilka dni temu zamieściłem tekst o bylejakości i braku motywacji. Pesymistycznie dość to wszystko zabrzmiało, więc - dla wyrównania - o tym, co jest w informatyce fascynujące. A przy okazji, o pewnej metodzie na udane projekty.
Dalszy ciąg "Co jest fajnego w informatyce" »Na sztukę
Z czasów pobytu w wojsku zapamiętałem określenie robić coś na sztukę. Chodziło o wykonanie jakiejś czynności z maksymalną niedbałością, najmniejszym możliwym kosztem – byle tylko stworzyć pozory spełnienia rozkazu. Przetarcie zamka karabinu (bo tam zerkał sierżant) przy zostawieniu zatkanej lufy. Kiwanie się z grabiami nad kupką liści przesypywaną z lewej w prawo, a potem z prawej w lewo. Dziubanie łopatą w błotnistym miejscu, gdzie co prawda o sensownym okopie mowy nie ma ale za to ziemia miększa. Pracowite dyżurowanie przy nie podłączonym telefonie. Itd itp. Sztuka jest sztuka.
Wojsko bardzo silnie motywowało do tego typu zachowań – bądź co bądź, ile razy można na serio traktować nakaz sprzątania korytarza tuż przed powrotem oddziału z poligonu, uczyć się instrukcji nigdy nie widzianego urządzenia, czy z uwagą pełnić wartę przed śmietnikiem. Nie jest to zresztą jego monopol, przykładów pełno – od iluśtam kilometrów ścieżek rowerowych, którymi nie da się nigdzie dojechać, po działalność niektórych szkół zawodowych.
No – ale ja o informatyce.
Dalszy ciąg "Na sztukę" »Wiele razy to samo
Raz w zawodowym życiu zdarzyło mi się dostać oficjalne, pisemne podziękowania od użytkowników programu. Za nowoczesną architekturę programu? Nie. Za przyspieszenie działania? Nie. Za rozbudowę funkcjonalności? Nie!
Podziękowania dostałem za dodanie obsługi klawisza F20 (były to jeszcze czasy terminali VT). Po jego wciśnięciu były czyszczone pola miasto i gmina, a przy okazji otwierała się wyszukiwarka województwa, co pozwalało w jednym ruchu zmienić obszar wyszukiwania. Wcześniej – dla tego samego efektu – trzeba było kilka razy nacisnąć klawisze Tab i Del, na koniec zaś Select. Kilkanaście razy na godzinę, sto razy dziennie.
Dalszy ciąg "Wiele razy to samo" »Słaby punkt
W pewnej znanej mi państwowej instytucji postanowiono poważnie podchodzić do bezpieczeństwa. Hasło do lokalnej domeny użytkownicy muszą zmieniać co 30 dni. Przypomnienie o konieczności zmiany hasła pojawia się na dwa tygodnie przed terminem. Nowe hasło musi być różne od dwudziestu poprzednich, mieć co najmniej 10 znaków, w tym choć dwie cyfry i choć jedną dużą literę. I nie, nie jest to agencja wywiadu. Ot - biuro przewalające papiery.
Teoretycznie tego typu podejście jest słuszne, redukuje szanse ewentualnego siłowego ataku. Praktycznie?
Dalszy ciąg "Słaby punkt" »Nie zgłoszą
Od czasu do czasu wypływa temat ciekawych błędów systemów informatycznych. Wracają - słynna sonda kosmiczna zagubiona przez zastąpienie kropki przecinkiem, myśliwiec obracający się na plecy po przekroczeniu równika, stojący w dryfie lotniskowiec, luksusowy samochód z zablokowanymi drzwiami i oknami.
Moim ulubionym przykładem jest historia pewnej amerykańskiej sieci hurtowni.
Dalszy ciąg "Nie zgłoszą" »