Pod koniec dwutygodniowego wyjazdu mój słodki siedmiolatek wręczył mi aparat ze słowami: tata, bateria. A na wyświetlaczu właśnie kończyła się animacja kasowania wszystkich zdjęć - faktycznie, kształtem trochę podobna do baterii.
Rozwiązanie było nietrudne ale chwili googlowania i zastanowienia wymagało, więc zanotuję.
Narzędzia
Karta w aparacie jest sformatowana jako FAT32. Musiałem zatem zrobić undelete na tym filesystemie. Operację, którą kilkanaście lat temu tak ładnie wykonywało Norton Utilities.
Pierwszy krok: podłączenie karty do komputera bez pośrednictwa
aparatu. To nie stanowiło problemu, czytnik kupiłem już dawno
(zirytowany powolnym tempem przegrywania zdjęć przez kabelek). Moje
Ubuntu poprawnie zamontowało włożoną kartę (jako vfat
), pozwalając
skopiować kilka zdjęć zrobionych już po aferze.
Podłączane przez USB czytniki kart, tak wewnętrzne (często format stacji dyskietek) jak zewnętrzne (malutkie pudełeczka z kabelkiem), są dostępne tanio, w cenach od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych. Kupując trzeba jedynie dopilnować, by wśród dziesięciu obsługiwanych formatów był ten właściwy (SD będzie raczej wszędzie, xD - częste np. w aparatach Fuji - już niekoniecznie).
Potrzebnym programem był zaś PhotoRec.
Pod Ubuntu (i Debianem) znajduje się on w pakiecie testdisk
. Zatem:
$ sudo apt-get install testdisk
Uruchomienie
Powiększyłem terminal (musi mieć co najmniej 25 wierszy), stworzyłem katalog na odzyskane zdjęcia i przeszedłem doń:
$ mkdir tmp/rec
$ cd tmp/rec
(photorec
nie wymaga uruchamiania z katalogu do którego zapisuje ale
jest on domyślnie proponowany, zatem tak wygodniej), wreszcie uruchomiłem
program:
$ sudo photorec
(prawa roota są potrzebne do bezpośredniego odczytu urządzenia).
Po uruchomieniu photorec
zaczyna od pytania jakie urządzenie analizować:
Znalazłem na liście USB SD Reader (nawigacja strzałkami, działa nawet scrollowanie) i wybrałem Proceed (do listy przycisków można przejść Tabem). Programowi nie przeszkadzało, że napęd był w trakcie jego działania zamontowany (ale nie próbowałem niczego zapisywać na karcie w trakcie jego pracy).
Wizard
Teraz nastąpiła długa sekwencja prostych pytań. Kolejno program:
-
spytał o rodzaj tablicy partycji (Intel, Mac, Sun, ...) - wybrałem Intel,
-
wyświetlił listę (jednej) partycji na karcie, pytając czy badać cały dysk, czy pojedynczą partycję - wybrałem to drugie:
- spytał o system plików na tej partycji - oczywiście wybrałem FAT:
-
spytał, czy badać całą partycję (Whole), czy tylko wolną przestrzeń (Free) - wybrałem Free,
-
wreszcie, zapytał gdzie zapisać wyniki (nawigowalna lista katalogów z domyślnie wybranym katalogiem bieżącym, który zatwierdziłem po prostu naciskając Enter).
Działanie
Potem pozostało już tylko czekać:
Program działał kilkufazowo. Wszystkie moje pliki znalazł w kilkanaście minut ale potem sprawdzał coś jeszcze, ostatecznie kończąc działanie po ponad godzinie.
Happy end:
Uwagi
To oczywiście najprostsze użycie photorec
, który potrafi znacznie
więcej, między innymi przeszukiwać uszkodzone systemy plików a nawet
odnajdywać dane po zreformatowaniu nośnika. Może być wart
przetestowania np. przy problemach z odczytem płyty CD.
Natomiast spakietowany razem z photorec
drugi programik - testdisk
- także jest wart
zapamiętania, potrafi odtwarzać uszkodzone tablice partycji.