Google właśnie ogłosiło wstrzymanie rozwoju Google Notebooka. Dla istniejących użytkowników będzie jeszcze (jak długo?) działał, dla nowych nie będzie już dostępny. Rozszerzenie do Firefoksa (bardzo udane) przestaje być wspierane (co prawdopodobnie zaboli po pojawieniu się Firefoksa 3.1), a cały produkt nie będzie już rozwijany.
Przykre. Poza Gmailem była to bodaj najciekawsza z webowych aplikacji Google (zdecydowanie nie zgadzam się z opinią z antyweba, że był to produkt nieudany). Szczególnie podobała mi się wtyczka do Firefoksa, bardzo wygodnie pozwalająca notować fragmenty stron, czy robić krótkie notatki. Mniej udany był interfejs do zarządzania wprowadzonymi informacjami.
Oczywiście istnieją alternatywy - sam testuję ostatnio Evernote, bardzo podobnym do Google Notebooka narzędziem jest Zoho Notebook ale ... szkoda. Na szczęście używałem Google Notebooka głównie jako tymczasowego narzędzia i nie mam zbyt wielu danych do eksportu.
Opcji eksportu zresztą nie ma, chyba jedyną możliwością jest konwersja do Google Docs i sczytanie wyniku innym notatnikiem. Albo copy&paste.
Dopisek: skrypt GreaseMonkey ułatwiający eksport HTML lub Atom
Ważniejszy od konkretnej aplikacji jest symbol. Google od czasu do czasu gasi mniej udane produkty ale w przeciwieństwie do usług wyłączanych w przeszłości, Google Notebook był popularny, miał wielu użytkowników, dobrą prasę i interesujące perspektywy integracji z głównymi usługami Google (już wykorzystywany, choć niedopracowany schemat eksportu do Google Docs, potencjał budowy semantycznych bookmarków).
Mimo to - wyłączyli.
W najbliższych miesiącach podobny los może spotkać całą masę aplikacji sieciowych, zwłaszcza tych, które nie mają pomysłu na zarabianie. Ma wielu użytkowników przestaje być uzasadnieniem dla utrzymywania produktu przy życiu. Darmowe dla mnie może być nieopłacalne dla autorów.
O czym warto pamiętać wybierając aplikacje, zwłaszcza te ważne