W pewnej znanej mi państwowej instytucji postanowiono poważnie podchodzić do bezpieczeństwa. Hasło do lokalnej domeny użytkownicy muszą zmieniać co 30 dni. Przypomnienie o konieczności zmiany hasła pojawia się na dwa tygodnie przed terminem. Nowe hasło musi być różne od dwudziestu poprzednich, mieć co najmniej 10 znaków, w tym choć dwie cyfry i choć jedną dużą literę. I nie, nie jest to agencja wywiadu. Ot - biuro przewalające papiery.
Teoretycznie tego typu podejście jest słuszne, redukuje szanse ewentualnego siłowego ataku. Praktycznie?
Dalszy ciąg "Słaby punkt" »