Męczę Lód Jacka Dukaja. Męczę, bo napisany trudnym, stylizowanym językiem. Męczę, bo opowiedziany świat smutny i nieładny. Męczę, bo fabuła trudna, zaplątana, niełatwa do rozczytania. Męczę, bo akcja toczy się wolno, sceny są długie i rozciągnięte. Męczę, bo - khr - główny bohater jakiś taki pozbawiony uroku, zresztą wszystkie opisane postacie brzydko prawdziwe i nudno autentyczne. Męczę wreszcie, bo książka potwornie gruba.
Męczę. Zamarzło. Ale ...
Kto uczył się grać na gitarze, miał może takie doświadczenie: jest piosenka. Taka sobie, nic szczególnie ładnego, nie wyróżnia się. Któregoś dnia, może przypadkowo, próbuje się ją zagrać. Okazuje się to niełatwe. Przygląda się i przysłuchuje oryginałowi dokładniej i - dopiero wtedy widać, jak niesamowitą pracę włożono w jej opracowanie i zagranie, ile jest niebanalnych zmian tempa, nietypowych akordów, czy innych technik. Nudny pierwotnie utwór staje się frapującą zagadką. A przy okazji zaczyna się podobać. Podobne doświadczenie może mieć piłkarz czy koszykarz próbujący naśladować zagranie zawodowca z nieciekawego na pozór meczu, czy programista zerkający na mało pociągającą stronę w sieci.
Lód fascynuje drobiazgowością zaplanowania i wykonania. Opisywany świat carskiej Rosji do najmniejszego drobiazgu nawiązuje do oryginału - że wspomnę choćby nazwiska przemysłowców i naukowców, tytuły gazet, fragmenty pochodzących z tamtych czasów powieści i felietonów, nazwy urzędów. Styl pisania jest celową manierą, językiem naśladując polską XIX-wieczną publicystykę, a tempem i podejściem do bohaterów przywodząc na myśl Dostojewskiego i innych rosyjskich pisarzy tego okresu. Co najważniejsze - bohaterowie nie tylko nazywają się i ubierają w stylu epoki. Oni w stylu swej epoki mówią, myślą, planują i przeżywają emocje. W stylu swej epoki badają i odkrywają świat i robią wynalazki.
Podejrzewam zresztą, że główny pomysł książki - tytułowy lód - jest rozbudowaniem znalezionej przez autora koncepcji jakiegoś XIX wiecznego rosyjskiego czy polskiego wynalazcy lub fantasty, do którego Dukaj dobudował świat - jaki byłby był, gdyby ta wizja się spełniła. Czemu tak myślę - czytałem Inne Pieśni. Ale o nich kiedy indziej.
Tak więc - czytając Lód nie odpoczywa się, nie ma się okazji odsapnąć z wizją rycerza i księżniczki przed oczyma. Rozplątuje się zamotany węzeł trudnej fabuły, rozwiązuje niebanalną zagadkę intelektualną, mierzy z trudnymi koncepcjami naukowymi i paranaukowymi. Książka jest sprzedawana jako fantastyka, ale na półce pasuje mi trochę do Idioty, a trochę do Historii fizyki - w żadnym wypadku do Wiedźmina.
Lubiącym gimnastykę mózgu - polecam.