Język, pismo, druk. Rewolucja komputerowo-sieciowa, w której uczestniczymy, jest zmianą podobnej skali. Zmianą ekscytującą ale też zmianą, w której większość z nas uczestniczy bardzo biernie, poddając się wpływowi technologii zamiast się nią posługiwać.
Książkę Douglasa Rushkoffa Program or be programmed kupiłem dość przypadkowo - przeglądając dyskusje o cenach ebooków, DRM, wydawnictwach trafiłem na ten jego artykuł (który zresztą polecam, ładnie pokazuje jak nieefektywny obecny proces wydawniczy jest z perspektywy autorów), zaciekawiłem się co jeszcze autor ma do powiedzenia i zafundowałem sobie jego książkę.
Pozycja wydaje mi się znacząca. Nie dlatego, by Rushkoff dokonywał jakichś unikalnych obserwacji - wszystkie opisywane zjawiska i mechanizmy są aktywnym użytkownikom sieci dobrze znane - ale ze względu na zarysowany kompleksowy obraz. Autor widzi wielkie nowe możliwości ale nie wpada w entuzjastyczny zachwyt, za to celnie punktuje anomalie i prowokuje do zastanowienia.
Zmiana
Możliwości ekonomicznego, społecznego, praktycznego, artystycznego, nawet duchowego rozwoju są ogromne. Tak jak słowa pozwoliły nam przekazywać wiedzę i budować cywilizację, sieciowa aktywność może otworzyć drogę do wspólnego myślenia. (...) Od handlu po kulturę, od praw popytu i podaży po sprawowanie władzy, stoi przed nami możliwość zaangażowanego, połączonego, opartego na współpracy uczestnictwa.
Póki co jednak, bardzo często sieć przynosi efekty odwrotne od zamierzonych. Sprzedawcy migrują online by przegrywać wojnę cenową w agregatorach. Twórcy kultury szukają interaktywnych kanałów dystrybucji by odkryć, że ludzie nie chcą płacić za ich utwory, choć wcześniej kupowali je chętnie. Nauczyciele planujący wykorzystanie ogromu informacji z całego świata spotykają uczniów, których aktywność ogranicza się do sprawdzania haseł w wikipedii. Rodzice spodziewający się, że ich dzieci nauczą się sprawnie i wielozadaniowo pracować, widzą że tracą one umiejętność skoncentrowania się na czymkolwiek. Politycy próbujący w Internecie organizować poparcie dla swoich idei obserwują jak sieciowe petycje i narcystyczne blogowanie zastępują jakąkolwiek realną aktywność. Młodzież szukająca w sieciach społecznościowych możliwości definiowania swojej tożsamości i przełamywania barier staje się łupem marketerów (...) Media zamiast czerpać z obywatelskiego dziennikarstwa stają się coraz bardziej sensacyjne, niedochodowe i pozbawione użytecznych treści. Działacze społeczni, którzy widzieli w sieci możliwość bezpiecznego zbierania i wyrażania opinii i prowokowania oddolnych zmian widzą jak anonimowość zachęca do bezmyślności i werbalnego okrucieństwa.
Odpowiedzią na tą sytuację powinno być, według Rushkoffa, bardziej świadome podejście do technologii, zrozumienie jej inklinacji i wpływu jaki ma na naszą pracę i życie. Będą konieczne znaczące zmiany w sposobie w jaki pracujemy, uczymy się i żyjemy, zmieni się nasz sposób postrzegania świata.
Autor pozwala sobie na bardzo wizjonerskie spojrzenie - min. porównuje skalę dzisiejszych zmian do wynalezienia języka, pisma i druku, kreśli wielkie nadzieje zbiorowej inteligencji ale i wielkie ryzyko oddania naszej niezależności już nawet nie wąskiej elicie ludzi tylko wprost maszynom (już dziś patrzymy na technologię bardziej myśląc jak nadążyć niż jak poprawić przy jej pomocy swoje życie a także fetyszyzujemy elektroniczne zabawki a nie ludzi z nich korzystających - jeszcze kino i telewizja oparte są o ludzkie gwiazdy, teraz gwiazdami są laptopy i gadżety), nieco magicznie traktuje programowanie jako umiejętność pozostania członkiem elity potrafiącej posługiwać się technologiami miast im ulegać. To wszystko jednak tylko wprowadzenie, książka jest przede wszystkim próbą nazwania najważniejszych problemów i przeciwstawienia im swoistych dziesięciu przykazań.
X przykazań Ery Cyfrowej
... czyli jak posługiwać się technologią zamiast być jej niewolnikiem. Rushkoff formułuje dziesięć zasad, każdej przyporządkowując pewien obszar:
I. Czas. Nie bądź stale online.
II. Miejsce. Nawiązuj bezpośrednie kontakty międzyludzkie.
III. Wybór. Zawsze możesz wybrać żadne z powyższych.
IV. Złożoność. Nie bądź całkowicie pewny swojej racji.
V. Skala. Jeden rozmiar nie jest dobry dla każdego.
VI. Tożsamość. Bądź sobą.
VII. Więzi społeczne. Nie sprzedawaj przyjaciół.
VIII. Fakty. Mów prawdę.
IX. Otwartość. Dziel się, nie kradnij.
X. Cel. Programuj lub bądź programowany.
Każda z nich jest szczegółowo omawiana (powyższe jest zarazem spisem treści książki). Przykładowo, pisząc o czasie Rushkoff pokazuje jak sieciowa komunikacja ewoluowała od asynchronicznie wymienianych, głęboko przemyślanych wiadomości (czasy wczesnego internetu z którym łączyliśmy się raz dziennie) do obecnego stanu, w którym coraz bardziej wyczerpani próbujemy nadążyć za nigdy nie kończącą się falą wiadomości, powiadomień, tweetów czy artykułów i czujemy się zobligowani natychmiastowo, impulsywnie reagować na każdy sygnał (w efekcie normalni ludzie zaczynają miewać objawy przemęczenia i chorób niegdyś spotykane tylko u kontrolerów lotniczych a w całej pogoni pozostaje coraz mniej czasu na jakiekolwiek produktywne myślenie). Wszystko to jest dostosowaniem ludzkich zachowań do trybu pracy komputerów - nastawionego na jak najszybsze przetwarzanie zadań, nie wymagającego żadnego rytmu ani realnego czasu.
Drugi rozdział otwiera obraz współczesnej trendsetterki - nastolatki przeskakującej z imprezy na imprezę tylko po to, by cały czas spędzić na publikowaniu w sieci zdjęć i komentarzy bez nawiązywania choćby chwilowego kontaktu z innymi obecnymi i po godzinie zmienić miejsce na następne - a tematem jest sieciowa tendencja preferująca zdalny, płytki styl komunikacji i gubienie autentycznych więzi międzyludzkich. Autor dowiązuje tu jeszcze upadek lokalnych małych firm w rywalizacji z korporacjami.
Czwarty jest o podejmowaniu zerojedynkowych decyzji na podstawie cząstkowych, chaotycznie zbieranych informacji, bez uświadamiania sobie pełnej złożoności problemu. Faktów wyrwanych z kontekstu praktycznie nie da się sensownie wykorzystać, stają się pożywką dla fałszywie konstruowanych argumentów. Pojedynczy głos polityka jest wykorzystywany do oceny całej jego działalności, jedna pozytywna właściwość kofeiny czy tytoniu jest marketingowo wykorzystywana do skupienia uwagi odbiorców, jedna fotografia rannego dziecka służy do obrócenia opinii publicznej przeciw jednej ze stron konfliktu zamiast przeciw wojnie jako takiej. Każda ze stron sporu wybiera wygodne dla siebie fakty polaryzując opinie. (...) Wszyscy zaczynają wierzyć, że znają prawdę a przeciwnicy są szaleni albo źli. (...) Ostatecznie dzielimy się na plemiona kierujące się bezmyślną wrogością. (...) Obrani urzędnicy są wyśmiewani gdy spróbują zrozumieć istnienie wielu punktów widzenia, historię problemu czy jego skomplikowany kontekst. (...) Przeceniamy własne opinie i pogardzamy tymi, którzy wskazują, że problemy są bardziej złożone niż się powierzchownie wydaje.
W piątym Rushkoff wychodząc od klasycznej historii sprzedawcy płyt, który po przeniesieniu działalności do sieci przegrał wojnę z wyszukiwarkami cenowymi przechodzi do dyskusji o ekonomicznej stronie sieci. Prawdziwe zyski osiągają wyszukiwarki, porównywarki, agregatory i portale, a faktyczni producenci, sprzedawcy i dostawcy treści są eksploatowani. Widać tu znaczne podobieństwo do świata finansowego, w którym derywatywy i podobne instrumenty zaczęły w pewnym momencie znaczyć więcej niż faktyczne transakcje i walory, prowokując firmy do porzucania faktycznej działalności na rzecz operacji finansowych i ostatecznie budując wirtualną ekonomię bez żadnego oparcia w rzeczywistej produkcji. Wszystko to jest efektem tendencji do abstrahowania i posługiwania się symbolami w oderwaniu od ich realnego znaczenia.
I tak dalej, i tak dalej - celowo nie opisuję drobiazgowo całości, chcę zachęcić do przeczytania książki a nie ją streścić. Pada sporo celnych sformułowań (rozdział siódmy: content is not the king, contact is, w sieci szukamy przede wszystkim kontaktu z innymi a nie treści), autor umie nadawać sieciowym wydarzeniom realną perspektywę (rozdział dziewiąty: skoro CD czy DVD może być odtworzone, to może być też skopiowane (...) Jednak fakt, że możemy kopiować i dystrybuować cudze utwory nie sprawia, że jest to właściwe. Większość z nas mogłaby bez trudu, wybijając jedną szybę, włamać się do domu sąsiadów i zabrać wybrane przedmioty, ryzyko złapania byłoby bardzo niewielkie. Zresztą, może nic byśmy nie zabrali, tylko przejrzeli prywatne notatki, zeznania podatkowe i dokumenty bankowe, zorientowali się jaką formę kontroli urodzin stosują i na co chorują. Tym co nas powstrzymuje nie jest prawo ale społeczny kontrakt. Dzięki wychowaniu albo prostej logice rozumiemy, że świat, w którym włamywalibyśmy się nawzajem do swoich domów, nie byłby przyjemnym miejscem do życia. Respektujemy cudzą własność i prywatność bo sami chcemy być tak traktowani. Jest to prosty element cywilizacji), rzuca sporo metafor i analogii dzięki którym książkę dobrze się czyta (ciekawostka: w ósmym rozdziale znalazłem obrazek bazaru bardzo podobny do mojego jarmarku). Nie ze wszystkim się zgadzam (np. uważam, że Rushkoff przecenia rolę programistów, jesteśmy bardziej drukarzami niż kastą pisarzy) ale na pewno książka prowokuje do myślenia.
Program or be programmed kosztuje 10 dolarów, sprzedawana jest bez żadnego DRM, można ją pobrać jako PDF, EPUB i Mobi (także - za jedną opłatą - w wielu formatach naraz).