Pisałem niedawno o tym, jak bywamy ugooglowani perspektywą zarobku w sieci. Mały dopisek do tego artykułu, tym razem – z uwzględnieniem polskiej specyfiki.
A raczej – obrazek.
Gdy – powiedzmy – Steve Pavlina pisze o imponujących pieniądzach, jakie zarabia na blogowaniu, znaczenie ma nie tylko jego talent, wiedza i umiejętności. Także – audytorium. Po angielsku czyta w sieci kilkaset milionów ludzi (nie tylko Anglicy i Amerykanie, także choćby ja). Po polsku – kilka. Ktoś równie jak Pavlina utalentowany, ale piszący po polsku, będzie miał stukrotnie mniej odwiedzających, stukrotnie mniej klikających w reklamy, stukrotnie mniej kupujących rekomendowane produkty.
Dzielimy: $1000 / 100 = $10
Ale to nie koniec. Mniejsze grono odbiorców oznacza tańsze reklamy, mniejszą konkurencję wśród reklamodawców czy twórców programów afiliacyjnych, po prostu – mniejszy zysk. Może już nie stukrotnie ale na pewno wielokrotnie.
$10 / 10 = $1
I tyle o zarabianiu na blogowaniu po polsku. A także paru pokrewnych technikach zarabiania w sieci.
Czy nie balansuje tego mniejsza konkurencja? W przypadku sklepów czy usługodawców – częściowo tak. W przypadku autorów tekstów – nie. Tekstu nie ubywa w funkcji ilości czytających osób. Oczywiście, w anglojęzycznym środowisku liderem zostać trudniej ale … to liderzy zarabiają kuszące sumy i się nimi chwalą.