Rybak piekący na patyku złotą rybkę. Pensjonat spuszczający ścieki do górskiego jeziora, nad którym stoi. Chłop wykopujący w poniedziałek zasadzone w sobotę ziemniaki. Tego typu obrazki przychodzą mi na myśl, gdy patrzę na postępowanie niektórych firm zaangażowanych w reklamy internetowe.
Kasa, kasa, kasa...
W procederze przesłaniania całej strony popularnego portalu kretyńską flaszową reklamą udział biorą trzy strony.
Reklamodawca liczy na zwiększony ruch - i przynajmniej pozornie go dostaje. Pozornie, bo kliknięcia ludzi desperacko próbujących zamknąć reklamę, na sprzedaż czy promocję nazwy się nie przekładają. Ale - nieraz bywa, że dział marketingu jest rozliczany z ilości wizyt, a nie z konwersji...
Dystrybutor reklam kasuje prowizję i umywa ręce. Przecież to nie on, to reklamodawcy. Podejście w stylu majstra stawiającego kominek bez przewodu dymowego. Ale według projektu!
Często się od informatyków słyszy (nie tylko w tym kontekście) zdania typu wiem - ale klient tak chciał. Bywają sytuacje naprawdę przymusowe, ale najczęściej to dowód lenistwa albo niekompetencji.
Klient mówiący, że chce takiego a takiego flasza, najczęściej tak naprawdę chce skutecznej i intensywnej akcji reklamowej. Rolą sprzedawcy reklam jest wytłumaczyć mu, jaka forma najlepiej spełni taką rolę.
Portal cieszy się zyskiem z reklamy. I czuje się mocny, nie wierząc w odejście klientów. Powoli narastającej irytacji i braku zaufania łatwo zmierzyć się nie da.
Jak długo?
Na dłuższą metę stracą wszyscy. Chyba żadnego programu nie instalowałem tak wielu krewnym i znajomym, jak Firefoxa z AdBlockiem. Marcin, czy można coś z tym zrobić? Blokować niechciane reklamy potrafi już i Opera, pojawiają się coraz bardziej udane dodatki do Internet Explorera, jest to masowo znana i masowo używana funkcja przeglądarek. Wiadomo, że ludzie nie lubią instalować. W tym wypadku udało się ich zmobilizować!
Przy tym, raz zainstalowane narzędzie tego typu blokuje wszystko hurtem, od chamskich bannerów, po rozsądnie dodane i przydatne reklamy tekstowe. Bezmyślne firmy niszczą cały rynek.
Jest to zresztą wierna powtórka sprawy wyskakujących okienek, które obecnie znikły, bo blokują je wszystkie przeglądarki. I dowód, że niektóre firmy reklamowe nie są w stanie się nic nauczyć nawet na tak jednoznacznym przykładzie.
Gdzie jest granica
Może jeszcze słowo o podziale reklam na chamskie i sensowne. Parę lat temu zwalczałem reklamy graficzne, bo po prostu były za ciężkie i odczuwalne przy przeglądaniu stron (z czysto tego powodu sam całkowicie porzuciłem przeglądaną wcześniej codziennie interię.pl). Dzisiaj problemu już właściwie nie ma, reguła jest prostsza.
Reklama nie powinna utrudniać dostępu do treści.
Po prostu. Reklama może być duża. Może być kolorowa (acz nie powinna migotać czy w inny sposób utrudniać czytania). Może stanowić znaczącą część strony. Ale nie powinna właściwej treści przesłaniać ani pojawiać się zamiast niej.
Daje się wymyślić nawet bardzo intensywne, a nieuciążliwe metody reklamy. Sprzed kilku lat pamiętam, jak na onecie (a chyba też innych portalach) na dzień czy dwa w tło stron zostało wplecione logo inteligo. Czytając cokolwiek, cały czas się to logo widziało. Ale - ponieważ było ono w tle i było spokojne kolorystycznie - nie utrudniało lektury i nie denerwowało. Bardzo fajny, skuteczny sposób promowania marki.