Amerykańscy naukowcy stwierdzili, że posiadanie władzy sprzyja hipokryzji. Poczucie siły zachęca zarówno do częstego pouczania innych i wypominania im błędów, jak do łatwego lekceważenia zasad samemu (i racjonalizowania niegodnych wyborów).
Amerykańscy naukowcy stwierdzili.... Ten zwrot przypomina mi trochę radzieckich naukowców z mojej młodości. Tamci dyspozycyjnie dowodzili wszystkiego, czego tylko ideologia chciała, ci potrafią z paru godzin eksperymentów w kilkunastoosobowym gronie (albo z przypadkowej korelacji słupków) wyciskać bardzo ogólne i - na ile tylko się da - medialne tezy. Ale nieraz stawiają ciekawe pytania.
Hipokryci
Łatwe przykłady hipokryzji to znieprawieni politycy pozujący na obrońców moralności, faryzeizujący kapłani, prezesi przeplatający apele do pracowników o lojalność i wyrzeczenia nabijaniem własnej kabzy, obrońcy środowiska jeżdżący Hummerem po gazetę. To nie ja, to oni.
Zastanawiałem się kilkakrotnie, jak ja sam zachowywałbym się obsadzony w którejś z silnych ról. Nie wiem.
Historia duża i mała pełna jest przykładów ludzi, którym władza, pieniądz czy zyskany autorytet odebrały zdrowy rozsądek. Od ideowego opozycjonisty sięgającego po władzę po kolegę awansowanego na kierownika zespołu. Trudno przypuszczać, by zawsze były to osoby, które - do czasu - uprawiały mimikrę. Zapach władzy upaja (co zresztą amerykańscy naukowcy potwierdzają).
Na swoją małą skalę bywam hipokrytą. Ślę dzieci spać o 21 a sam zarywam noce. Ograniczam im komputer przed którym sam przesiaduję. Złoszczę się na niechlujnie napisany kod choć sam nieraz takowy oddaję. Piszę o zaletach organizacji czasu a notorycznie popadam w czystą reaktywność.
Wcale nie tęsknię za okazją do sprawdzenia się na większą skalę.
Fałszywy wzór też może się przydać
Wyobraźmy sobie, że hipokryzję udało się wytępić. Nikt i nigdzie nie próbuje promować zasad, metod, reguł, których sam nie przestrzega czy nie stosuje.
Wiele by nam tych wzorów zostało?
Mam taki - techniczny - przykład. Weźmy konsultanta trafiającego do firmy, by pomóc jej wdrażać nową technologię, nowy sposób prowadzenia projektów czy nowe metody obsługi klientów. Nie mam tu żadnych twardych danych ale przynajmniej w Polsce nie jest trudno o przypadki, gdy konsultant wcale nie ma znacznego praktycznego doświadczenia, uczy się wraz z tymi, których poucza.
I co? I nic! Nawet nieco fałszywie brzmiący autorytet potrafi poprowadzić w dobrym kierunku. Bywa, że kosztuje to trochę więcej pracy, bywa, że popełni się błędy, ale per saldo rzecz i tak się opłaca.
Podobne zjawisko dotyczy prowadzących szkolenia i wykłady, piszących książki i poradniki, nawet ... blogerów.
Alternatywa
Z dwojga złego wolę hipokrytę od cynika.
Wolę kogoś, kto deklaruje dobro, nawet po cichu się łajdacząc, od kogoś, kto z niego otwarcie kpi. Wolę kogoś, kto przekazuje wiedzę nie praktykując jej, od kogoś, kto ma do przekazania tylko przekonanie o niemożności i beznadziejności.
Nie chodzi tylko o to, że hipokryta nie będzie mógł bezpośrednio walczyć z czymś, co deklaruje. Jest też inne zjawisko - czasami ludzie zaczynają próbować dorastać do swojego obrazu.
Happy New Year
Nieprzypadkowo publikuję ten artykuł dzisiaj. Nowy rok prowokuje postanowienia. Sporo dookoła porad, co by warto zmienić, w co się zaangażować, nad czym pracować.
Myślę, że lepiej po prostu szukać wartościowych, niż dokładnie testować, czy na pewno brzmią prawdziwą nutą.