Łażąc po sieci trafiasz na forum. Tytuł interesujący, a w środku - żywej duszy, tylko kilkanaście postów zawierających głównie linki. Albo blog z kilku-kilkunastoma wpisami, o dziwacznej treści. Albo prymitywny sklep nie wyglądający na to, by mógł kogoś zachęcić do kupna. Albo jakieś dziwne wiki nie wiadomo o czym. Albo, już na chama, blog z tekstami, z który jeden rozpoznajesz jako własny (czy też czytany już gdzieś indziej). Albo....
Nieudolne próby nastolatków? Działalność oderwanych od życia amatorów? Nie. To narzędzia pracy specjalistów od pozycjonowania stron. Strona, którą oglądasz, nie jest przeznaczona dla ludzi. Ona ma ogłupić roboty Google.
O co w tym chodzi i czemu mnie wkurza?
Parę słów o działaniu wyszukiwarek
Kluczowym problemem wyszukiwarek nie jest znalezienie strony zawierającej zadane haslo. To jest łatwe. Trudne jest wybranie, które z setek, tysięcy, nawet dziesiątek tysięcy znalezionych stron, pokazać jako pierwsze. Google pokonało Altavistę, HotBota, InfoSeeka, Lycosa i innych konkurentów właściwie tylko dlatego, że lepiej rozwiązało ten problem. A kluczowym pomysłem był PageRank - algorytm, który mierzył jakość stron ilością i jakością odsyłaczy do nich umieszczanych na innych serwisach. Prosta logika - jeśli coś jest wartościowe, inni ludzie będą do tego odsyłać.
Jakość linku zależy od jakości strony, na której się znajduje (link z głównej strony Yahoo jest wart więcej, niż link z nowo założonego bloga), a także od ilości linków na tej stronie (im więcej, tym mniejsza wartość). Szczegółowy algorytm Google jest tajny (i znacznie bardziej skomplikowany), zresztą stale ewoluuje, ale istnienie linków z innych serwisów ciągle jest bardzo ważnym elementem oceny wartości strony.
Rzecz działała świetnie w amatorsko-hobbistycznym internecie, w którym Google było tylko jedną z wielu wyszukiwarek. Gdy dobra pozycja w wynikach wyszukiwania zaczęła mieć przełożenie na poważne pieniądze, a Google stało się niemal monopolistą, pojawiło się pozycjonowanie.
Pozycjonowanie
Pozycjonowanie (SEO - Search Engine Optimisation) to podejmowanie działań mających na celu zdobycie dla zadanej strony jak najlepszej pozycji w wynikach wyszukiwania - dla zadanych tematów. Ot, firma X otworzyła sklep internetowy z elektroniką, chce więc być znajdowana, gdy ktoś szuka telewizor Sony.
Zdrowe pozycjonowanie polega na ulepszaniu struktury serwisu, publikowaniu wartościowych artykułów na spokrewnione tematy, dbaniu o to, jak strony prezentują się w wyszukiwarkach, zgłaszaniu do odpowiednich katalogów tematycznych, pilnowaniu, by teksty zawierały odpowiednie sformułowania, organizowaniu i reklamowaniu interesujących (i wartych opisania) wydarzeń, doradzaniu form reklamy. Konstruktywne i pożyteczne dla wszystkich. Ma to jednak dwie wady - jest pracochłonne i nie daje gwarancji sukcesu, zwłaszcza szybkiego.
Stąd odwieczna chęć chodzenia na skróty. Przeróżne miewa i miewała formy, od ordynarnego spamu po sieci wymiany linków, nie będę ich tu szerzej opisywać. Zawsze chodzi o uzyskanie niezasłużonych - tj. nie wynikających z faktycznej chęci ich zamieszczenia - odsyłaczy do promowanego serwisu.
Przykład, od którego zacząłem ten artykuł, to efekt jednej z popularnych obecnie metod. Pozycjoner tworzy kilkaset, nawet kilka tysięcy serwisów (masowo kupując domeny, korzystając z darmowych i tanich hostingów). Stawia na nich blogi, fora, sklepy, cokolwiek - byle dało się to postawić minimalnym wysiłkiem, najlepiej automatem. Treścią oczywiście są śmieci, bo czas na przygotowanie każdego z serwisów to co najwyżej pojedyncze minuty - ale śmieci zawierające trochę tekstu, w miarę możności wartościowych słów kluczowych, trochę wzajemnych linków. Wcześniej lub później - google dociera do tych stron i je indeksuje. Bardzo rzadko któraś z nich jest dużo warta, ale - liczy się masa.
Gdy pozycjoner znajduje klienta, masowo umieszcza linki do jego serwisu w swojej sieci. Ziarnko do ziarnka - i pozycjonowana strona idzie w górę.
Pójście w górę nie musi być trwałe. Pozycjoner płatny jednorazowo, wycofa po pewnym czasie linki. A jeśli Google zidentyfikuje daną sieć, promowany nią serwis może w ogóle wylecieć z wyników wyszukiwania.
Czemu mnie to wkurza
Ludzie dyskutują nieraz o konkretnych technikach. Ot - że spam jest be, przekierowanie domeny kontrowersyjne, ale handel linkami to już właściwie cacy.
Moim zdaniem, niezależnie od techniki, windowanie pozycji jest bardzo dyskusyjne moralnie. Z prostego powodu - zawsze chodzi o to, by strona zyskała wyższą pozycję, niż na to zasługuje swoją treścią.
Jakie są efekty działania pozycjonerów? Ano:
-
amatorskim czy społecznościowym serwisom - nawet bardzo wartościowym - dużo trudniej przebić się do wyników wyszukiwania, mając mniej odwiedzin mają mniejsze szanse na przetrwanie (chodzi tak o motywację prowadzących, jak ewentualne dochody z reklam),
-
wiele firm, zamiast sfinansować napisanie interesujących artykułów, finansuje sieci śmieci zarządzane przez pozycjonerów, tracą na tym i potencjalni czytelnicy, i same firmy (dobry artykuł pozostaje jako trwała wartość, wylewarowana pozycja jest tymczasowa),
-
szarym użytkownikom internetu dużo trudniej znaleźć wartościowe informacje, dostarczające je strony są zepchnięte het przez sklepy i kiepskie strony przepełnione reklamą,
-
sporo rzeczy się marnuje - zasoby firm oferujących tani czy darmowy hosting, adresy, pasmo, zasoby Google (nie ma co się litować nad zarabiającą biliony firmą ale ... druga strona medalu to dłuższe oczekiwanie na zaindeksowanie normalnych stron).
Zdrowa droga na skróty
Zdrowa droga na skróty istnieje i jest powszechnie znana. Reklama. Można kupić reklamę na stronie wyszukiwania. Można kupić reklamę w serwisach piszących na pożądane tematy. Może być to tańsze od usług pozycjonera. Efekt - tymczasowe zwiększenie ruchu - jest ten sam.
A na dłuższą metę - i tak trzeba mieć dobrą treść. Milion odwiedzających nie ma żadnej wartości, jeśli każdy z nich natychmiast naciska Back....